piątek, 16 września 2016

Rozdział 1


,,Śpieszmy się kochać..."

- Julia wstawaj!
- Jeszcze 5 minut- mamrotałam pod kołdrą
- Wstawaj bo się spóźnisz! -mama nie dawała za wygraną więc wstałam. Podeszłam do okna i rozsunęłam zasłony. Na dworze strasznie padało. Było tak ponuro.
Szybko się ogarnęłam i zeszłam na dół do kuchni, gdzie była nasza kochana gosposia Lola. Przywitałam ją ciepłym buziakiem, chwyciłam tosta i w biegu do drzwi go zjadłam. Wzięłam kluczyki od czarnej audi i ruszyłam do pracy.
Na miejscu ludzie jak zawsze pochłonięci pracą
-Juliet nowe zgłoszenia czekają już w biurze!- krzyknęła z daleka koleżanka zajmująca się papierkami. Przewróciłam oczami i poszłam sprawdzić te nowe zgłoszenia na sesję. Usiadłam na krześle i wzdychałam ciężko. W taką pogodę naprawdę nie chce się nic robić. Jedyne o czym marzyłam to ciepłe łóżko i gorąca herbata. Niestety mogłam sobie tylko pomarzyć. W moich rozmyśleniach przeszkodziła mi sekretarka Liama:
- Juliet, Pan Liam wzywa cię do siebie- fałszywie się uśmiechnęła i wyszła. Wstałam więc i poszłam do niego
-no cześć siostrzyczko- przywitał mnie ciepło jak zawsze
-hej- powiedziałam i usiadłam na fotelu jakbym ważyła co najmniej 100kg
-ktoś tu ma ciężki dzień?
-nie mam na nic dzisiaj siły- marudziłam
-jak chcesz to weź sobie dzień wolnego- zaproponował
-nie, lepiej nie. Wołałabym nie denerwować twojego ojca
-pracujesz u mnie a nie u niego tak?
- no w sumie tak ale sam wiesz jaki on jest..
-gburowaty?- zapytał
- miałam bardziej na myśli zasadniczy- zaśmiałam się
-jak tam sobie chcesz- też zaczął się śmiać
- no to co chciałeś?-przeszłam do konkretów
-a no tak. Jadę dzisiaj z twoją mamą na zakupy. Może chcesz pojechać z nami?
-wy razem na zakupach? coś ci dolega?
-czemu? ja po prostu chcę odświeżyć trochę swój wygląd. To co jedziesz?
-nie dzięki, zajmę się dzisiaj tymi wszystkimi zgłoszeniami, żeby jutro mieć trochę więcej luzu
-okej pracusiu, jak uważasz
-dobra Liam ja lecę bo my tu sobie gadamy a za pół godziny mam modelki
-no leć- uśmiechnął się i machnął ręką
Otworzyłam drzwi i wleciałam na jakiegoś faceta
-oj przepraszam- powiedziałam z głową spuszczoną w dół i pobiegłam do siebie. Godzinę później zaczęłam pracę. Dzień jak co dzień. Podczas pracowania postanowiłam, że się jednak z nimi wybiorę na te zakupy. Może być fajnie a papierki poczekają. Zabrałam swoje rzeczy i ruszyłam na parking
-a ty gdzie?- zapytał Paul
-do domu- odpowiedziałam zestresowana
-nie ma mowy. Liam miał ci przekazać zdjęcia do przeróbek. Nie zrobił tego?
-jakieś papierki tam leżały ale pomyślałam, że..
-lepiej tyle nie myśl- przerwał mi w chamski sposób
-ale miałam jechać z mamą i Liam'em na zakupy
-masz ważniejsze obowiązki niż zakupy. Zacznij w końcu traktować życie poważnie- był taki zasadniczy. Jak zawsze. Wściekła wróciłam do biura. Chciałam wcześnie skończyć a tu jeszcze więcej roboty jak zwykle przez Paula. Jak on mnie strasznie denerwuje. Do biura wszedł Liam:
-a ty co? przecież zaraz jedziemy
-twój tatuś kazał mi zostać- oznajmiłam ciężko wzdychając
-dlaczego on się wtrąca w mój przedział.. zaczyna mnie to denerwować
-nie ważne. Jedźcie sami- odpowiedziałam zmęczona
-jesteś pewna?
-tak
-okey ale jutro idziesz ze mną na imprezę! I tym razem się nie wymigasz- powiedział, dał mi buziaka w czoło i wyszedł
-Liam, czekaj!- zawrócił i stanął z wymalowanym znakiem zapytania na twarzy
-dobry z ciebie braciszek- uśmiechnęłam się
-ja ciebie też kocham- odpowiedział i wyszedł
Od razu wzięłam się za robotę. Im szybciej to zrobię tym lepiej. W pracy przeszkodził mi jakiś chłopak, to chyba kolega Liam'a. Bardzo przystojny kolega. Wysoki, umięśniony, o pięknych oczach. Był lekko onieśmielający
-w czymś ci pomóc?-zapytałam przerywając ciszę
-właściwie to wpadłem z ciekawości- zdziwiło mnie to
-ciekawości?
-tak. Jesteś taka nieobecna. To ty jesteś siostrą Liam'a?
-tak i co w związku z tym?
-byłem poprostu ciekawy. Niby tu pracujesz a wszędzie cię pełno. Biegasz to tu to tam..
-słuchaj ja naprawdę nie mam teraz czasu. Musze to skończyć- odpowiedziałam niezbyt miło
-jasne, zrób mi kawę jak już się pozbierasz
-co?! Kawę to ty sobie zrób sam! Myślisz, że kim ty jesteś? 
-Dobra spokojnie. Żartowałem- odpowiedział z chamskim uśmieszkiem i wyszedł. Ale mnie zdenerwował. Głupek i tyle. Na wyświetlaczu telefonu zauważyła, że mama do mnie dzwoni. Oddzwoniłam więc:
-hej skarbie i jak tam?- zapytała
-a daj spokój. Masakra
-kochanie słyszałam, że Paul kazał ci zostać ale nie denerwuj się. On to robi dla twojego dobra
-dobra?! On mnie poprostu nie lubi i robi to specjalnie! Znęca się nade mną! Gbur!
-Julka waż się ze słowami. Pamiętaj, że to mój mąż i twój..
- nawet tego nie mów!
-Julia przecież..
-ten facet to była najgorsza decyzja jaką mogłaś w życiu podjąć!- krzyknęłam i rozłączyłam się. Byłam już w strasznym nastroju. Może przesadziłam ale musiałam to w końcu z siebie wyrzucić.
Na zegarze wybiła godzina 21:00 a ja w końcu skończyłam. Zeszłam na parking i zapakowałam rzeczy do auta. Obok mnie stał ten mężczyzna co mnie tak zdenerwował i też pakował swoje rzeczy do bagażnika
-prześladujesz mnie?- zapytałam
-mam lepsze rzeczy do robienia- odpowiedział ale już bez humoru. Był bardziej zdenerwowany, rozdrażniony...
WŁĄCZ: https://www.youtube.com/watch?v=BdmKb9X60n4
Niespodziewanie mój telefon zaczął dzwonić. Nie znałam numeru ale i tak odebrałam
-Halo?
-Dobry wieczór. Czy rozmawiam z Panią Juliett'ą Forbs?- mówiła jakaś kobieta
-tak. W jakiej sprawie?
-dzwonię ponieważ nie mam dobrych wieści. Pani mama wpadła w poślizg wraz z pasażerem..- moją głowę wypełniły najgorsze myśli. Nie mogłam z siebie wydobyć żadnego odgłosu. Przede mną stał wciąż ten facet i gapił się na mnie zestresowany
-ale co się stało?jak?gdzie ona jest?- zapytałam ze łzami w oczach
-niestety nie udało nam się jej uratować. Obrażenia były zbyt poważne. Pani matka nie żyje- kiedy to usłyszałam telefon spadł mi na ziemie a łzy zaczęły spływać.
-co się stało?-zapytał brunet. Nie odpowiedziałam mu. Nie potrafiłam tego zrobić
-co ci jest? powiedz!- nalegał. Lecz ja słyszałam tylko echo jego głosu
-nie żyje- mówiłam po cichu sama do siebie. Z bezsilności opadłam na ziemie. Wysoki brunet przykucnął obok mnie i wytarł moje łzy
-kto nie żyje? co ty mówisz?
-moja mama, nie żyje- mówiłam dziwnie spokojnie. Tak jakbym sama w to nie wierzyła. To poprostu do mnie nie do końca docierało. Spojrzałam zapłakana na mężczyznę, który był naprzeciwko mnie
- nie to nie prawda! Ja muszę tam jechać! - wstałam i poszłam w kierunku auta cała roztrzęsiona
-stój! nie możesz!- złapał mnie za rękę
-zostaw mnie! ja muszę do niej jechać! ja ją ocalę! oni kłamią! rozumiesz?!- krzyczałam na niego pełna bólu i rozdarcia wewnętrznego
-nigdzie w takim stanie nie pojedziesz! Jest ślizgo. Ja cię zawiozę. Wsiadaj
-poślizg.To był wypadek- mamrotałam przypominając sobie słowa tej kobiety. Mężczyzna zaprowadził mnie do auta. Pojechaliśmy szybko do szpitala. Wytłumaczyłam mu, o który chodzi i byliśmy tam w ciągu kilku minut. Wybiegłam z pojazdu i zaczęłam szukać jakichkolwiek informacji o mojej mamie. Na korytarzu szpitala zauważyłam Paula
-gdzie ona jest?!- krzyknęłam na niego. Odpowiedziała mi tylko cisza. Stał i gapił się w ścianę. Nie wydusił ani jednego słowa
-Paul! Gdzie na do cholery jest?! Gdzie?!
-oni nie żyją...-powiedział cicho. W jednej chwili cały mój świat przewrócił się do góry nogami. To tak jakby ktoś ci wbił sztylet prosto w serce
-kłamiesz! gdzie ona jest?! Jacy oni?! Gdzie Liam?!
-nie ma ich rozumiesz?! Nie ma!!- podszedł do nas jednych z lekarzy i poprosił o to, żebyśmy się zachowywali ciszej. Wykorzystałam okazję i zapytałam się go co z moją mamą.. co Liam'em?
-Pani mama zginęła w wypadku wraz z pasażerem. Nie udało nam się ich uratować. Obrażenia były zbyt wielkie. Kobieta zmarła już na miejscu a Pan Payne zmarł w karetce. Przykro mi- patrzyłam na niego z niedowierzaniem. Wybiegłam zapłakana na dwór, gdzie padał deszcz. Biegłam cały czas przed siebie.. Biegłam ile miałam tylko sił w nogach
-czekaj! - słyszałam za sobą znajomy głos. Poczułam szarpnięcie za rękę. To był znowu on. Ten wysoki brunet. Nie kontrolując tego co robię wpadłam mu w ramiona i mocno przytuliłam płacząc jeszcze bardziej

-oni nie żyją... to nie może się dziać..to nie jest na prawdę.
Zaraz przyjadą do domu- zaczęłam sobie wmawiać coś co się nie wydarzy
-shhh wszystko będzie dobrze-mówił głaskając mnie po plecach
-moja kochana mamusia... mój braciszek- mówiłam zanosząc się płaczem..






Na następny dzień odbył się pogrzeb. Poszłam na niego z Lolą. Paul zamknął się w swoim biurze w mieszkaniu. Od wczoraj nie wyszedł z niego nawet na chwilę.
Kiedy zobaczyłam ich ciała.. To była najsmutniejsza, najgorsza rzecz jaką widziałam w całym swoim życiu. Po całej ceremoni długo jeszcze siedziałam przy grobie matki i brata. Na cmentarzu pojawił się też ten mężczyzna. Podszedł do mnie i złożył kondolencję. Widziałam w jego oczach smutek. Liam był jego najlepszym przyjacielem
-dziękuję ci za wczoraj- odezwałam się
-nie ma sprawy. Tak samo jak ty kogoś w tej chwili potrzebowałem
-zaraz zacznie padać. Chodź odwiozę cię do domu-zaproponował
-nie. Ja tu jeszcze zostanę. Chcę być blisko- łzy raptownie zaczęły mi spływać po policzkach
-oni byli dla mnie jedynymi osobami jakie mi zostały. Teraz już nikogo nie mam- żaliłam się
-hej.. ja ci pomogę..jakoś dasz sobie radę - powiedział kucając obok mnie
- jak masz naimię?-dodał
- Julia- popatrzyłam na niego
- Jestem Harry... Harry Styles.. 

wtorek, 13 września 2016

BOHATEROWIE

HARRY STYLES (24 lat)
Zamieszkały w Londynie, jego matka nie żyje a ojciec odsiaduje w więzieniu wyrok, który miał związek z jej śmiercią. Harry miał wtedy 15 lat. Szybko musiał stać się samodzielny. Wcześnie walczył na ringu za pieniądze, teraz pracuje w firmie swojego najlepszego przyjaciela Liama. 
Hazza nie ma dziewczyny. Uważa, że związki nie są dla niego. Do czasu..




Julia Forbs(20 lat)
Dziewczyna od czterech lat mieszka w Londynie. Wcześnie mieszkała w Polsce. Teraz razem z matką mieszka w posiadłości Payne'ow. Dziewczyna na co dzień jest fotografem w firmie swojego przyrodniego brata Liama. Przyjaciela Hazzy. Julia szybko polubiła swojego nowego brata. W przeciwieństwie do Ojczyma, który jest dla niej surowy i wymagający...

 
Liam Payne(25lat)
Liam jest pracowitym chłopakiem. Dostał od ojca połowę firmy. Umie się dobrze bawić wraz ze swoimi przyjaciółmi. Próbował zabierać ze sobą przyrodnią siostrę na zabawy lecz ona tego nie chciała. Twierdzi, że tam nie pasuje. Liam od razu pokochał swoją macochę Anne. 





Anna i Paul Payne
Obecni rodzice Liama i Julii. Są szczęśliwym małżeństwem. Anna kocha swoją córkę ponad życie. Paul jest wobec Julii wymagający i surowy. Zabrania jej wielu rzeczy lecz Anna swoją miłością do niego zaczyna go zmieniać. Dla niego całym światem jest jego jedyny syn, z którego jest bardzo dumny.